Kochani nazwa mojego nowego wyzwania jest tak samo trudna do napisania i wymówienia jak i sama technika,
wyglądająca niewinnie i lekko jak pojedyncza warstwa serwetek a w rzeczywistości
technika trudna i wymagająca
Ale od początku, mój syn na
zajęcia artystyczne w swojej szkole potrzebował materiały do tajemniczo
brzmiącej techniki decoupage. I tak to się zaczęło Adaś w szkole, mama w domu.
Powiem tyle, zabawa przednia. Technika dla cierpliwych, dokładnych i nastawionych,
że praca powstaje etapami.
Malujemy np. kulę styropianową
odpowiednim kolorem farby i czekamy aż wyschnie i znowu malujemy, i znów czekamy, i tak przynajmniej trzy razy. Potem wycinamy wzór z serwetki i przyklejamy ją
do naszej pomalowanej kulki odpowiednim klejem. Ku mojemu zaskoczeniu klej nie
ma nieprzyjemnego zapachu. I co znów robimy? - czekamy aż klej wyschnie.

No i
teraz zaczyna się zabawa polegająca na malowaniu naszej pracy, tym razem
lakierem a więc właściwie nie malowaniu tylko lakierowaniu. I tak nakładamy
pierwszą warstwę i czekamy aż wyschnie, i znów lakierujemy, i czekamy, i
lakierujemy, i czekamy, i teraz najlepsze - polerujemy nasza kulkę drobniutkim
papierem ściernym i jak już wygładzimy naszą pracę to, co robimy? - znów
lakierujemy i czekamy, i znów nakładamy lakier, i jeśli uważamy, że to już
ostatnia warstwa to naszą kuleczkę posypujemy brokatem, a jak wszystko wyschnie
możemy nakleić jeszcze naklejki z napisami np. "wesołych świąt". Ja
tak właśnie zrobiłam, moje serwetki miały wzór świerkowego lasu, więc pomyślałam,
że skoro to zimowa ozdoba to trzeba jej jeszcze trochę śniegu, ale skąd go
wziąć? oczywiście od mojego „wszystko mającego” męża z garażu. Najlepiej
nadawała się do tego gotowa gładź szpachlowa, która została po odświeżaniu
pokoju. całą dolną część kuli pokryłam grubą warstwą gładzi. Oczywiście krok
ten najlepiej wykonać zaraz po tym jak pracę potraktujemy papierem ściernym,
ale to oczywiście moja sugestia.
Jeśli macie ochotę to napiszcie jak wam udał się wasz pierwszy raz
z decoupage. :)